Powódź w moim mieście

W środę wieczorem rozpętała się nawałnica. Z tego, co mi Antka przekazała telefonicznie, to do godz 2gie w nocy nie spały obie z córką, najpierw były grzmoty piorunów, a potem długie wyścigi samochodów straży pożarnych i policji, które jeździły na włączonych syrenach. Mieszkamy na wzniesieniu, więc nam nic nie groziło, ale późniejsze doniesienia uświadomiły (i … Czytaj dalej Powódź w moim mieście